W Warszawie jest dostępnych wiele lokali ze śniadaniami, a Bułkę przez bibułkę urzekło nas przede wszystkim swoją nazwą. Już przed przyjściem do lokalu wybraliśmy pozycje, które nas najbardziej zaciekawiły.
Tutaj ciekawostka na temat Bułkę przez bibułkę – poprzedniego dnia idąc do innego lokalu widzieliśmy kolejkę przed Bułkę przez Bibułkę (i to już w okolicach 9:00). Stały tam z 4 osoby, więc już wtedy wiedzieliśmy, że śniadanie może być naprawdę dobre. Przychodząc razem z otwarciem o godzinie 7:55 (5 minut przed otwarciem), przed drzwiami wejściowymi pojawiły się już… 2 pary. Tak więc pamiętaj, jeśli chcesz iść do Bułkę przez bibułkę, przy ul. Zgody, przyjdź jak najwcześniej, żeby na pewno mieć miejsce (no chyba, że zarezerwujesz wcześniej stolik).
Zamówiliśmy bajgla i s-ka (omlet z 1 jajka, chrupiący boczek, pomidor, serek śmietankowy ze szczypiorkiem + zielona sałatka z prażonymi nasionami), Pana Omleta (omlet z 3 jaj, dojrzewająca wędlina kindziuk, ser bursztyn + zielona sałatka z prażonymi nasionami i koszyczek pieczywa), a do tego americano oraz cappucino.
Może zacznijmy od początku, bajgiel to prosta bułka z jajecznicą (omlet to to nie był) i bekonem. Nic więcej.
Omlet też w porządku, dobry, z szynką w środku, a ten ser bursztyn był w ogóle nie wyczuwalny, jeśli w ogóle tam był.
Obie pozycje były śniadaniem, które bez problemu jesteśmy w stanie zrobić własnoręcznie w domu. Nie było w nich nic spektakularnego, przez co zapamiętalibyśmy je. Czy za takiego omleta warto zapłacić 18 zł, a za bajgla 15 zł? Wydaje się nam, że lepiej, taniej i przyjemniej jest samemu przygotować tak wyglądające śniadanie. Jeśli jednak jesteś osobą, która po prostu nie lubi gotować lub nie ma akurat ochoty na przygotowywanie posiłków – to Bułkę przez bibułkę jest właśnie dla Ciebie.
Mimo tego, lokal był naprawdę bardzo przyjemny – widać było, że obsługa o niego dba i wysoko stawiają kwestię higieny restauracji.
