Tivoli (Kraków)

Blog przez żołądek do serca

Maciej

Niezły obżartuszek, ale tylko i wyłącznie w dobrej wierze! Pasjonata dobrego obiadu i krótkiej siesty. Laureat nagrody #mamOplaijobla
Tivoli (Kraków)

Kraków przy rynku to masa różnych restauracji – co jedna to droższa, ale zdarzają się tez w przystępnej cenie. Dziś jedna z nich – Tivoli, która zachęciła nas ciekawymi pozycjami włoskiej kuchni, a w szczególności makarony. Nazwa restauracja tożsama z miastem we Włoszech i na pewno zobowiązuje. Ciekawi? Sprawdźcie poniżej!

Zamówiliśmy bruschettę jako przystawkę oraz Spaghetti all’arrabbiata i Penne Broccoli jako danie główne.

Bruschetta była na zwykłym chlebie, chyba na weku, bardzo cienko pokrojonym. Nie była ona jakoś zachwycająca, a nawet powiedzielibyśmy że nudna. Nie było na niej nic zaskakującego, jak w konkurencyjnych lokalach gdzie mamy pyszną mozarellę czy aromatyczną oliwę z oliwek. Tutaj po prostu podpieczony wek z pokrojonym pomidorem.

Tivoli Kraków opinie

Masakra. Jedna istna masakra. Oba makarony po prostu wrzące. W restauracjach często ludzie narzekają na za zimne posiłki, co jest oczywiste. Super, że dostajemy ciepły, ale to była istna przesada. Odczekaliśmy chwilę i byliśmy w stanie zjeść trochę z naszego obiadu.

Tivoli Kraków opinie

Trochę. Dlaczego? Bo to danie składało się z samej oliwy i zjedliśmy maksymalnie polowe makaronu, za który musieliśmy zapłacić. Makaron ociekał oliwą, danie było tłuste, na ustach zostawała tafla tłuszczu. Żeby nas brzuszki nie bolały, nie zjedliśmy całego dania.

Tivoli Kraków opinie

Nie omieszkaliśmy zapytać się obsługi o co chodzi z tym makaronem. Kelnerka powiedziała nam, że:

  • tłuszcz, który jest na dole talerzy to tłuszcz wytopiony – na pewno pancetta nie zostawia tyle tłuszczu, a jedliśmy jej napewno wystarczajaco dużo, żeby to stwierdzić,
  • dodatkowo, Jeśli tłuszcz to pancetta, to czemu był gesty jak oliwa z oliwek? Pancetta tak gęstego tłuszczu nie zostawi,
  • niektórzy klienci dolewają oliwy do og… posiłku – może inni nie mieli makaronu zatopionego w tłuszczu… albo to był ich jednorazowy wyskok.

Jedliśmy już w naprawdę wielu restauracjach, które serwowały typowo włoską kuchnie. Niektóre z nich były lepsze, inne gorsze, niektóre miały udogodnienia dla Polaków, którzy nie mogą wytrzymać włoskiej kuchni. Jedno jesteśmy w stanie stwierdzić po wizycie w Tivoli w Krakowie.

To jest paskudztwo i nie polecam nikomu. Nie wybierajcie się tam.

1 / 5
Dwóch grubasków zagłosowało!

Jak dostać się do Tivoli Kraków?

A raczej jaki adres omijać 🙂