Mieliśmy ogromną ochotę na dobrego burgera, ale nie chcieliśmy wyjeżdżać poza Śląsk. Trafiliśmy na Korova Burger, bo znaleźliśmy kilka rankingów burgerów na Śląsku i zawsze był bardzo wysoko na liście. W dodatku ma super prowadzonego Facebooka, na którym porównują ze sobą burgery z innych miejsc (np. sieciówek takich jak McDonald z tymi, które robią u siebie). Koło porównania spłaszczonego burgera z ledwo wystającymi składnikami z burgerami z Korova burger nie da się przejść obojętnie. No to co? Musieliśmy sprawdzić jak to smakuje!
Lokal sam w sobie to jakies 15, moze 20 m2 sali ze stolikami i kuchnia. Kuchnia z rozwalonym sufitem, ktory jest widoczny dla wszystkich klientow. Ogolnie, lokal wygląda duzo bardziej jak bar, niż jak restauracja. Najlepiej nazwać to miejscówką z piwkiem i burgerem.
Zamówiliśmy London Burger (200g wołowiny, jajko sadzone, bekon, ser Cheddar, grillowane pomidory, czerwona cebula, sos BBQ) i HorrorShow Burger (400g wołowiny, 2x bekon, 2x ser Cheddar, frytki, pomidor, pikle, cebula sos BBQ).
Ogólnie to tak. Oba burgery zdecydowanie robią wrażenie swoim rozmiarem i wychodzącymi z nich składnikami. Zastrzeżenia jednak mamy na pewno co do jakości mięsa. Było jakby 5 razy zmielone, smakowało jak wióry, było po prostu miałkie. W burgerze najważniejsze jest wysokiej jakości mięso, a w typowej „burgerowni” to mus. Tutaj niestety tego zabrakło.
Bardzo dobre na pewno były frytki. Ziemniaki z łupinką pokrojone w frytki, usmażone i bardzo dobrze smakujące.
To, co jednak nas przeraziło, to gotowe surówki i sos, które dostaliśmy do horror burgera. Serio? Lepiej już nie dawać surówek czy sosu, niż dawać gotowce 🙂
Czy polecibysmy? Raczej jako ciekawostkę z ich horror burgerem. Chociaż było ciężko dojeść to nibymięso.
Czy powtórzymy? Nie.
Ocena? 3/5